kryształ |
Wysłany: Pią 21:08, 04 Lis 2005 Temat postu: |
|
Prosiak, Kubuś - dwa pijaki
Wpadli raz na pomysł taki:
Najebiemy się jak bela,
Będzie ubaw jak cholera.
Pomysł był to zakurwisty,
Poszli kupić wódy czystej.
Wódka droga, choć niezdrowa,
Trzeba kasę skombinować.
Poszli w bramę – prawda szczera
I czekają na frajera.
Ale w lesie cisza głucha
I cholerna zapiździucha.
Nagle Krzysio się pojawił
Prosiak w mordę go zaprawił
Kubuś z buta zapierdolił..
Prosiak podszedł – i ogolił.
Krwią ma ujebane ręce,
Ale kasy jest już więcej,
Za jebane złote cztery,
Będzie chlania do cholery.
Jest tu w lesie stumilowym,
Taki sklep monopolowy,
Gdzie jest wóda po 2 zety,
Sklep daleko jest niestety...
Mają jednak łeb chłopaki,
Wpadli więc na pomysł taki,
Aby szybko, jednym susem
Przebyć trasę autobusem
Jadą sobie komfortowo,
Myśląc, że jest młodzieżowo.
Nagle wpadka – nie do wiary!
W autobusie są kanary!
Wiedz ze nasi przyjaciele,
To nie łapsy są, nie cwele,
Nawet kanar – choć chuj duży
Nie zakłuci im podróży
W mordę mu chłopaki dali,
Z laczka w oko dojebali,
Zakończywszy w brzuch fajfusa
Wyskoczyli z ikarusa
Wnet dotarli do sklepiku,
Wtem miś mówi: „muszę siku”.
Odlał się nie patrząc gdzie,
Nagle słyszy – ktoś się drze
„te, Puchatku! Pojebusie!
Co szczasz na mnie, ty fajfusie!
Przyjaciela nie poznajesz?
Na kolegę mocz oddajesz?”
Był to Osioł Kłapołuchy
Co to mimo zapiździuchy
Leczył kaca po libacji
I się ćwiczył w masturbacji.
„kłopołuchy, madafaku!
Co tu robisz ty jebaku?”
„właśnie ciągłem se ogóra,
gdy poczułem – ktoś mi siura!”
poszli do sklepiku gazem,
7 złotych mieli razem.
Więc kupili dwie wódeczki,
I dwie wiśni buteleczki.
Obalili je szybciutko,
Poradzili se też z wódką.
Trunki szybko dają w głowę,
I koncepty idą nowe:
Kubuś śpiewa jak w operze,
Prosiak beknoł sobie szczerze,
A kłapołuch – świntuch wielki,
Już przeleciał 2 wróbelki.
Na dupczenie się zebrało,
A że panien w lesie mało,
Trzeba było pieprzyć ptaki,
Psy, wiewiórki i ślimaki.
Właśnie kiedy przyszła pora,
Jechać wspólnie wraz gąsiora,
Posłyszeli wtem trzy słowa:
„co jest Kwiatuszek?” - rzekł pan sowa.
Gdy spojrzeli się do góry,
Zobaczyli dziób ponury.
To pan sowa z kolesiami,
Tak zwanymi „dresiarzami”.
Trzeba wiedzieć, że pan sowa
To osoba jest norwowa.
Gdy się wkurwi, daje słowo
Wtedy całkiem jest chujowo.
Kubuś dostał pika z główki,
Dostał w brzuszek z bejsbolówki,
Gdy już leżał, goście w paskach,
Kopli jeszcze z adidaska.
Się wkurwili przyjaciele.
Prosiak krzyknął „O wy cwele!”
Nagle poczuł ból pośladka
I podzielił los Puchatka.
Rzekł kłapołuch, kumpel trzeci:
„mnie tak szybko nie weźmiecie!”
wyjął nóż z d... Prosiaka
i ugodził Sowę w... ptaka!
Co się dzieje! Krew się leje!
Osioł się jak pojeb śmieje,
Sowa zdycha krwawiąc z kroku,
A koledzy śpią na boku.
„Na nich Kwiatuszek!” sowa kwika,
„trzeba pomścić mego thingya!
Za me męki, za me bóle,
Niechaj zginą głupi chuje!”
Dresy sowy to twardziele,
I choć głupi są jak ciele,
To gdy trzeba komuś wjebać,
Oni wjebią komu trzeba.
To zbyt wiele dla osiołka,
„znajdźcie se innego ciołka”
- wrzasnoł tak do obu cweli,
zwiał, i tyle go widzieli.
Dresy sowy – to prostaki.
Się musieli wyżyć na kimś
A najbliżej był ich szef,
No to bęc! Szefowi w łeb.
Trzeba kończyć nasze story,
Kto nie zasnął do tej pory,
Chyba jest z pojebów rasy,
Albo zażył jakieś kwasy.
Taki morał naszej bajki:
Nie pij wódy, nie rusz fajki,
Nie wal konia, nie pal skrętów,
Nie podrabiaj dokumentów...
Tak się kończy nasza bajka,
Myster sowa stracił jajka,
Reszta po porannym piwie,
Żyła długo i szczęśliwie |
|